Moje pioseneczki
Mała improwizacja na cześć karpackiej zimy 😉 Nad Wisłokiem już zima Śnieg zdobi dach Fary jodły na Królewskiej małe domki w Czudcu * Czerń orna staje się biała To ziemia śpi pod białą kołdrą śniegu ** Na starej wierzbie gawron zasiadł patrzy jak płynie z karpackich wzgórz pierwsza kra
A może Boga nie ma Nie ma ni prawdy ni dobra Jest tylko naturalna selekcja Surowe prawa dżungli Pawie ogony Tygrysie pazury Przyjemność i prestiż A potem ciemność
Jesienie , 95′ 02’Czerwone buki migotały w słońcu Czerwieniły się grzbiety Magury Dzień chylił się ku końcu Srebrny księżyc wyszedł nad góry Zanim poszły jego złote córy Złoto-czerwone słońce ucieka w nocy czarne oceany Syberia nocą srebrem kwiaty spieka Biją minuty wieczorne zegary A potem wicher gnał i gonił chmury granatowe barany nad lasami czarnymi
Noc I w czarną noc migocą gwiazdy złote, błyszczy biała wstęga, srebrzy się księżyca tarcza I w czarną noc światełka okien widać, ogień wesoło po polanach biega I choćby mały blask, to bliżej do świtu I choćby małe światełko, to bliżej do świtu Gdy czerwona tarcza różem zabarwi zimne mgły Pierwsze promienie w diamenty rosę
Za oknem deszczi pusto i głuchoI tak jest zawszew końcu zapada zmrokI tak ma byćPusto i głuchoDopiero gdy pusto,dopiero gdy glucho,można usłyszećto co trzeba usłyszećDopiero nocąwidać właściwieA deszcz bijew rytmie sercStraca płatkiz mokrych drzew Nad Wisłokiem 7.V.2017 r.
Pory roku Pędzą burze majowe od lewa do prawa, z zachodu na wschód. Biegają płanetniki, warczą groźnie pioruny Bzem pachnie maj, burzowym powietrzem A lato, a lato upałem czerwcowym, sianem świeżo ściętym, zachodem nad stawem po ostatniej lekcji Potem zaś zimna Hanka mleko rozlewa nad łąką, krów sylwetki migocą w rozgrzanym powietrzu I granat chmur,
6 III zmuszonym był trochę posiedzieć w moim Lwie, a na parking spadała nawała deszczu. Spadał zimny deszcz lawiną. Bateria padła w komórce więc i internetu niet. Z nudy, ze smutku, z szarugi zacząłem pisać. Oto niektóre z napisanych. Koń w chmurach Po niebie, przez chmury, gdzie pędzisz koniku ? Pędzę w tuman bury spragniony
Gdzieś się ukrył Za mgła, za chmurami ? Wszedy pełno Dionizosa Teraz w świecie bachanalia są całoroczne Sporo też Merkury działa Brzakaja monety Uczciwie i nie Ares też pohukuje Cieszy się pustynna awantura A Ciebie mało Apollo
A takie o sercu Serce jak zziębnięty ptak trzepocze się na mrozie Serce – bliskie rzece w górach co wesoło pomyka przez głazy A później ryczy, huczy, rozlewa się szeroko, nie mieści w korycie Serce wiewiórką co po pniu sosny biegnie ku niebu Serce to konik Spokojnie skubie trawę A potem biegnie na skrzydłach nawałnicy Rży
Wrony między uchem a uchem Siedzą na drucie równym rzędem wronim Jedna dziobie i dziobie, metodyczne dziobanie Druga patrz w dal tęsknie… Za wiosną, za wiosną Za tym co minęło, co było a nie jest Trzecia gotowa łapać za ogon łapać za ucho Czwarta kracze i kracze Ciężkie kraaa się niesie Szarpie , wzdryga ta
Older Posts››