Podkarpacie – teksty różne
Jeśli czytacie regularnie tą stronkę to wiecie, że zawsze byłem za utworzeniem Turnickiego Parku Narodowego. RDLP w Krośnie gospodaruje na około 418 000 hektarów. Wydzielenie dajmy na to 5 000 nie wydawało mi się wywołać ekonomicznej katastrofy. Jeśli czytacie uważnie to wiecie też, że byłem dość krytyczny co do polityki rąbania Lasów Państwowych za czasów
– Kawę wziąłeś? –Tak, tak. Wziąłem! Śpij, ciesz się snem! Wychodzę na pole. Z świata ciepłego i suchego do świata mrozu i wichru. Wicher wieje tej nocy z wielką mocą. Dudni i wyje hardkorowo. Jak w tej piosence śpiewanej słodkim głosikiem przez Sanah. Przenika mroźnymi podmuchami moją kufajkę i czuje się teraz niczym hrabia Fredro
P.S. Wpis „o wilku”, który miał ukazać się w poniedziałek został skończony i opublikowany już w sobotę 😉
Po rocznej, lockdownowej przerwie, reaktywowany został festiwal Karpackie Klimaty. Pracowałem przy jego organizacji w latach 2011-2013. Tym milej mi zapraszać, liczę też, że za rok odbędą się „Balony nad Krosnem”. Tymczasem znikam. Jadę na urlop. Nad ciepłe morze i jednocześnie w góry (takie o gabarytach tatrzańskich). Kierunek – południowy – zachód. P.S. Miałem napisać dłuższy
Zmiana się powoli kończy, a Motyka zaczyna gadać o kebabach. Taśmociąg chodzi naookoło i nieustannie. To cześć wielkiej Machiny. Machina jest jak Żmij Niesmiertelny. Nie śpi tylko żeruje wiecznie głodna. Porywa do swojej paszczęki kolejne dawki stali. Bo żywi się ów potwór hartowaną stalą. Sam jeszcze niedawno przygotowywałem mu jadło hartując formatki w piecu hartowniczym.
Dydnia. Wieś w dolinie potoku. Wśród wzgórz. Na szczytach wzgórz lasy. Na zobaczach wstęgi pól, łąk, zagrody wśród zaczynających kwitnąć sadów, dróżki i kapliczki. Niedaleko, dosłownie parę kilometrów dalej płynie wśród wzgórz San. Szeroko się rozlewa – topnieją jeszcze śniegi w Bieszczadach. Za rzeką puszcze Pogórza Przemyskiego. Kraina dzikich wzgórz. Na jednej z dydyńskich wstęg
Wilk wiadomo, pożarł Czerwonego Kapturka i babcię. Tylko interwencja dzielnego myśliwego uratowała obie panie, które zwierz połknął w całości i nie zdąrzył strawić. Wilki pożarłyby i pilarzy z naszego Pogórza. Podobno, bo im dalej w las tym więcej drzew. Więcej drzew, to i mniej jasno. Tak i przygoda pilarzy taka do końca jasna nie jest.
Kot Fabryczny Wita mnie tuż za bramą. Ogromny, żbikowaty, trochę nieufny. Fabryczny kot. Czeka codziennie na zmianę zmian. Zawsze czeka, także i na mnie. Wie, że niosę kawałek kiełbasy. Rozwijam kawałek starego „Do Rzeczy” i wyciągam pachnący kąsek. Kocisko podbiega miaucząc. –Przyniosłeś mi kiełbasę? -Przyniosłem, przepraszam, że wczoraj zapomniałem –Wybaczę, tylko daj mi szybciutko! Kładę
Co prawda nie jestem kibicem żużla (choć to jeden z fajniejszych sportów), ale wejście do I ligi drużyny z Krosna to coś wartego odnotowania. Auuuu!!! Auuuuu!!!! Auuuuuu !!!!!! P.S. Apropos wilków – niedługo dwa długie teksty. Pierwszy o Kaukazie, drugi o Bałkanach. Auuu
Older Posts››